Zmiany w przepisach ruchu drogowego
Słyszymy, że brak “suszarek” na drogach jest bezpośrednią przyczyną wzrostu wypadków drogowych oraz poszkodowanych i ofiar. Zaczynam powoli wierzyć, że piratów trzeba lać po mordach, bo inaczej nie można ich przywołać do rozsądku. Chamstwo panoszy się na drogach doprowadzając do wściekłości tych, którym pozostała jeszcze odrobina rozumu. Mamy też plagę krótkowidztwa, gdyż spore grono kierowców nie widzi dalej niż na długość swojej nie zawsze wielkiej maski. Są też osoby upośledzone, zasiadające za kierownicą pojazdów z kategorii Bardzo Mały Wacek, u których agresja czasem wylewa się poza auto i dokonuje brutalnych napadów na osoby, które im się w jakikolwiek sposób przeciwstawią, jak w słynnym przypadku kierowcy BMW w Katowicach.
Moim zdaniem za taki stan rzeczy nie odpowiadają suszarki i ich brak na drogach. Przestaliśmy po prostu dbać o siebie na wzajem, nie myślimy o innych. Zabiegani nie oglądamy się na boki i wszędzie spieszymy. Choć czasem zdarza mi się próbować edukować element, też uważam, że nie powinno się tego robić, nie jestem instruktorem, sędzią czy policjantem, nie mam do tego prawa… Ale jak mam nie “krzyczeć” jak zostaję zepchnięty na pobocze, zajeżdża mi się drogę przy zmianie pasa bez kierunkowskazu, czy wyskakuje znienacka z podporządkowanej. Gdybym jechał czołgiem, albo przynajmniej rosomakiem machnąłbym na to ręką, ale większość czasu jadę rowerem, skuterem, motocyklem, osobówką i czasem dostawczakiem. Większość z tych pojazdów ma swoje możliwości i ograniczenia, ale mogę jadąc nimi z bezmyślności innych zginąć. Pozostaje mi więc zapytać, czy mam prawo bronić własnego życia i jak mogę tej obrony dokonać?
Edukowanie nie działa, albo jest nieskuteczne, bo mimo filmików pokazujących skutki wybranych typów kolizji, nadal popełnia się błędy do nich właśnie prowadzące. Mimo że w kółko powtarza się, by nie gadać przez komórki, ciągle widzę kogoś ze słuchawką, jadącego wężykiem przez dwa pasy ruchu.
Myślę więc, że powinniśmy zmiany zacząć od nas samych, zmienić nasz sposób życia, trochę zwolnić, socjalizować się w życiu realnym. Powinniśmy też opracować znacznie trafniejszy przekaz do kierowców niebezpiecznych. Może celując w ich najbliższą rodzinę, albo samych siebie. Nie wiem… na przykład “jeśli uderzysz w drzewo i auto zapali się, na poparzonej twarzy będziesz mieć blizny przez które nikt już nie zatrudni Cię jako menadżera i będziesz musiał jako magazynier wyżyć za 1.200,- na umowie-zleceniu bez ZUS, albo zginiesz”.
Jesteśmy cwaniakami, zawsze byliśmy, mamy to w genach i żadne represje nie zmuszą nas do potulności, a wręcz przeciwnie. Dlatego też niektóre ostatnie pomysły rządu o których przeczytałem w tekście w Motocaina, mocno mnie zirytowały. Skupię się na dwóch z nich, które z bezpieczeństwem mają niewiele wspólnego.
“Kierowcy, którzy nie zatrzymają się do kontroli policyjnej będą mogli trafić za kratki nawet na pięć lat, a sąd będzie mógł zakazać prowadzenia pojazdów od roku do 15 lat. Obecnie obowiązujące przepisy traktują to jako wykroczenie, które jest zagrożone grzywną i karą do 30 dni aresztu.”
Ja się pytam – z jakiej racji! Zawsze zatrzymuję się do kontroli, ale wyobrażam siebie, że może dojść do sytuacji, gdzie przy wzmożonym ruchu, nie będę potrafił poprawnie zinterpretować poleceń policjanta i stanę się z automatu kryminalistą? Obecny rząd przestępców i kryminalistów widzi we wszystkich i wszędzie dookoła, ale zupełnie nie rozumiem co ma na celu taki pomysł? Wzmocnienie władzy policyjnej? Wzmocnienie naszego strachu?
Przeglądy techniczne – “Opłatę trzeba będzie uiścić z góry. Spóźnialscy kierowcy, którzy zgłoszą się na przegląd po dacie ważności, zapłacą podwójnie. Przy spóźnieniu o ponad miesiąc, będą się musieli zgłosić na badania do jednej z 16 stacji w kraju prowadzonych przez Transportowy Nadzór Techniczny.”
A o co chodzi twórcom tego punktu? Karać za spóźnienie dwukrotnością opłaty? Każdy z nas się spóźnia – wynika to często z trybu pracy, albo zwykłego roztargnienia, nie zmieni tego kara, po prostu będziemy musieli płacić więcej, a jedynym beneficjentem będzie państwo i nie zmieni to stanu technicznego pojazdów na naszych drogach, bo nie zmieni to sposobów dokonywania przeglądów. Po miesiącu spóźnienia skierują nas do stacji wyższej rangą? Czyli co? Te zwykłe są do dupy i nie sprawdzają właściwie stanu technicznego naszych pojazdów? To niech zostawią tylko te “prawdziwe” i będziemy mieć do nich kolejki jak na zakopiance. Musi być jakiś inny sposób weryfikacji – lewych przeglądów – no choćby w trakcie kontroli drogowej. U podstaw leży jeden konflikt pomiędzy nami, a rządzącymi. Z założenia wychodzą bowiem, że wszyscy kradną i oszukują, więc pod lupę łatwiej wziąć wszystkich obywateli, niż zastanowić jak ustawę zrobić dobrze. Taki obywatel, przeklnie i się dostosuje, taka zbiorowa odpowiedzialność… Przecież taki obywatel nie odważy się wyjść na ulicę i zaprotestować… Czy się mylą?
Uważam, że powinniśmy walczyć z bublami – to już nie pierwszy w zapisach o ruchu drogowym. Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, by wspomnieć niefortunne zmiany w egzaminach na prawo jazdy, czy ostatnie zaskoczenie interpretacją sądu wobec użycia kierunkowskazów na rondzie.
Warto o tym mówić.