7 gru

W Starym Browarze poczułem się lumpem

06 grudnia tego roku odwiedziłem Stary Browar. Umówiłem się pod empikiem po odbiór zakupionego na OLX przedmiotu. Z racji że ostatnio staram się walczyć z zapuszczoną kondycją, za środek transportu wybrałem rower. Niestety dziś padało, więc mokre drogi zostawiły na mnie mokre i z lekka błotniste ślady.

Ubrany byłem w czarne, jesienne spodnie treningowe, bieliznę termo, czarny T-Shirt z tegorocznego Ethnoportu w kolorze czarnym. Do tego baseballówka w kolorze a jakże – czarnym i czarne, mokre adidasy. W ręce trzymałem sakwę rowerową, lekki polar i kurtkę przeciwdeszczową. Wiem że opis w klimacie Orzeszkowej, ale zależało mi byście jak najlepiej mnie zobaczyli 🙂

Dla tych co mnie nie znają dodam, że mam wyhodowaną brodę na styl drwalski, raczej pokaźnych rozmiarów…

R e k l a m a

W takim to “wykończeniu” wpadłem zdyszany do Browaru i już w pierwszych krokach odczułem, że przesadzili z ogrzewaniem. Pierwsze co więc zrobiłem, to zdjąłem wspomnianą wyżej kurtkę koloru czerwonego i polar.
Spotkanie się przesunęło, czekałem aż odezwie się kontrahent.
Niestety przed empikiem nie znalazłem miejsca do siedzenia, w hallu zaś w kawiarniach śliczne krzesełka na których nie wypadało posadzić mojego dupska zbrukanego błotem z poznańskich dróg. Pokręciłem się wokół, przy bankomatach za ciasno i osoby z nich korzystające czułyby presję mojego spojrzenia. Po drugiej jednak stronie ściany znalazłem przytulne miejsce i podwinąwszy nogi usiadłem po turecku. Oczekując na kontakt ze sprzedawcą wykonałem dwa telefony by nie marnować czasu.

Sitting and talking
(Fot: blogspot.com)

W trakcie drugiego połączenia podszedł do mnie ochroniarz, pochylił się i przerywając rozmowę oznajmił mi, że mam wstać i iść w inne miejsce… Zdziwiony, zakończyłem rozmowę, by zapytać owego pana z jakiejż to przyczyny. Po chwili namysłu pan rzucił mi, że z “przyczyn estetycznych”. W myślach powtórzyłem: “estetycznych czy terrorystycznych? Co ja usłyszałem?”. Zadumany wróciłem po torbę i okrycia i ciągnąc w głowie wątek zastanawiałem się, że nie wiem dlaczego wstałem, że nie czytałem w znanych mi zapisach regulaminów ustępu o zakazie siadania na ziemi. Moja pobudzona ciekawość musiała zostać zaspokojona! Powróciłem do wspomnianego i zarzuciłem pytaniami, do których odpowiedzią było “Poprosić kierownika?”. Oczywiście, że odpowiedziałem twierdząco – “Poproszę!”.

R e k l a m a

Sytuacja “w kamerze”, lub radiostacji musiała wyglądać na tyle groźnie, że kierownik zmiany postanowił podejść w towarzystwie kolegi. Postanowiłem przygotować panów na dialog, ściągając w geście szacunku czapkę i wyciągając dłoń do przedstawienia. Poprosiłem o wyjaśnienie do jakich punktów regulaminu Centrum Handlowego Stary Browar odwoływał się ich podwładny nakazując mi powstanie z posadzki. Pan kierownik zaskoczył mnie sformułowaniem: “Proszę nie brać tego do siebie…”…

Stary Browar park
(Fot: pinterest.com)

Postanowiłem uprzedzić Pana, że sytuacja wymyka mu się spod kontroli, zaznaczyłem wiec, że tym wstępem do wypowiedzi, wzmógł moją czujność, a tym samym niezwykle ciężko będzie bym jej do siebie nie brał. Kierownik natychmiast (słusznie z moimi oczekiwaniami) wycofał się z tej części wypowiedzi. Argumentacja niestety zaczęła się rozmywać gdyż pozbawienie bytu tezy, która postawiona była na początku toku myślenia mojego adwersarza, zupełnie wytrąciła jego siłę rozpędu. Nie odwołał się w wypowiedzi do mojego wyglądu, wspomniał jednak o młodzieży szkolnej, że rozsiadają się otaczając wkoło tornistrami… Obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że tych kropek nie da się połączyć linią, dlatego przeprosił mnie, zapewniając że tym razem doszło do niepotrzebnej interwencji.

R e k l a m a

Rozumiem, gdybym utrudniał przejście, wyciągając nogi w drodze na ruchome schody, albo rozwalił się niczym Rejtan w wejściu do empiku, nic z tych rzeczy – usiadłem w cienistym spokojnym miejscu z dala od ludzi, którzy mogli by mnie nadepnąć w ferworze przedświątecznej paniki. Zachowaniem też nie próbowałem wywierać presji na otoczenie, raczej szedłem w stronę introwertyzmu. Co więc tak bardzo nie pasowało do wizerunku centrum handlowego?
Co do siedzenia na ziemi, nie znam norm, które zabraniały by takiego działania, a odkąd pamiętam siadałem zawsze tam gdzie chciałem. Mimo że tego nigdy nie zrobiłem, usiadłbym na ziemi czy schodach w trakcie operowego antraktu ubrany we frak, bo choć większość tego nie robi, to dlaczego nie?
Musiało więc chodzić o wygląd. Nie wiem tak naprawdę jak zostałem odebrany w tym momencie, czy jako groźny brodaty talib, nosiciel groźnego wirusa, ortodoksyjny i agresywny wyznawca filozofii rowerowej, ekoterrorysta, antyglobalista, czy lump…

Myślę, że lump… i zadałem sobie pytanie co w tym złego – nawet jeśli jestem lumpem – czy bym stanął, czy usiadł na nabłyszczonych posadzkach zimnego w swym zachowaniu Starego Browaru.
Jestem poznaniakiem, tu urodzony, pracowałem w Blues Clubie w browarze, zanim jeszcze Pani Grażyna zrobiła z niego centrum sztuki i handlu.

To jest Mój Browar!
Co prawda głównie sztuka i architektura mnie tu przyciąga, gdyż sklepy nie oferują artykułów, które mogłyby cieszyć się moim zainteresowaniem, no może poza militaria.pl, gdzie można kupić wygodne spodnie do siadania na ziemi, Piotrem i Pawłem, gdzie nabyć można pyszną bagietkę z masłem czosnkowym, by siedziało się milej i na parterze kupić sobie do tego jakąś kawkę. Jest jeszcze może parę innych wyjątków. Co jednak się stało przez te lata moich odwiedzin, że nagle stałem się elementem zaburzającym estetykę tego miejsca, obcym…?
Jestem człowiekiem silnej wiary w siebie, wierzę w swoją kulturę, poziom, inteligencję i niebanalny humor. Nie żebym z tym przesadzał, ale w takiej rozsądnej dozie dobrze robi mi to na uśmiech, następujące jednak po tym zdarzeniu minuty doprowadziły mnie do dziwnego stanu.
Aby rozliczyć się z dostawcą zamówionego dobra potrzebowałem drobnych, maszerując od punktu do punktu, a kiedy prosiłem o zmianę banknotu pięćdziesięciozłotowego zadziwiony byłem w jaki sposób mnie odbierano. Raczej mam dobre oko do relacji socjologicznych, szybko więc modyfikowałem swój sposób komunikacji by zminimalizować odczucie lęku czy zaskoczenia. Z nielicznymi wyjątkami ekspedienci pogłębili moje złe samopoczucie zapoczątkowane przez pracownika ochrony. Wiadomo, że to taka samonakręcająca się spirala, jak już wiesz co to za uczucie, wszystko nasila się z minuty na minutę coraz bardziej.
Dla poprawy nastroju postanowiłem nie zabawiać tu już dłużej…

R e k l a m a

Jak wcześniej pisałem, kierownik wspomniał, że “tym razem doszło do nieporozumienia”, postanowiłem więc, że kiedyś sprawdzę jak często dochodzi do nieporozumień, oraz czy zależne są one od czynników zmiennych.

Postanowiłem też, że już nikt, nigdy nie zabroni mi siedzieć na ziemi, mojej Ziemi…

Siedzę na mojej ziemi
(Fot: thumblr.com)
FacebooktwitterpinterestlinkedinmailFacebooktwitterpinterestlinkedinmail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *